Z nocnego stolika #1

Są naszą obsesją i źle skrywaną tajemnicą. Zagarniają chciwie nasz czas. A my ulegamy: spędzamy z nimi wieczory i poranki. Wypijamy w ich towarzystwie litry kawy i wina, zjadamy śniadania i kolacje. Wyruszamy z nimi w dalekie podróże i w te całkiem bliskie – autobusowe – na uczelnię czy do pracy. Wciąż nam towarzyszą. A gdy znikają nam z oczu – i tak o nich myślimy.

Są nawet takie, które nie pozwalają nam spać. Zabieramy je do łóżka i dzielimy z nimi noce. O tych właśnie Namiętnościach – piętrzących się na naszych nocnych stolikach – chcemy Wam słów kilka powiedzieć. A nuż i Was oczarują… 

Anna Muschiol:
Gęsta od ciężkich słów, przepełniona nadmiarem emocji, pachnąca piżmem i delikatnością zakwitłych stokrotek atmosfera wypełnia po brzegi strony Lolity. Vladimir Nabokov rysuje na kartach powieści portret mężczyzny, który otacza sferą sacrum, wielbi i obserwuje z ukrycia delikatną i bezbronną jeszcze dwunastoletnią dziewczynkę. Niespełnione pragnienia, pełne urojeń dni wkradają się w życie nieświadomej niczego, okrytej dziecięcością Dolores.

Vladimir Nabokov, „Lolita”, wydawnictwo MUZA, Warszawa 2000.

Marta Zwolińska:
Zbiegiem okoliczności z poszukiwań okołośląskich do Warszawy mnie poniosło. Nie żałuję. O miejscach, o ludziach, wypełnianiu miejskich przestrzeni historią szukając, trafiłam na Sylwii Chutnik Warszawę kobiet. Która wciąga mentalnie i pociąga fizycznie. Estetyka wydawnictwa Polityki nie pozostawia bowiem już wiele do życzenia, a treść niezawodnie lekko podana, uczy nie pouczając zarazem, co sobie szczególnie cenię. Tak grę, czy raczej zabawę z miastem uprawiam, łącząc się z tymi pięknymi kobietami, co Warszawę budowały, odbudowywały, uczłowieczały, wcale nie zawsze „zza zaplecza”. I raz po raz uśmiecham się w myśli do autorki zbioru, rozumiejąc, co – pakując się w taki temat – czuła.

Sylwia Chutnik „Warszawa kobiet”, Biblioteka Polityki 2011

Dagmara Tomczyk:
Zachwyt. Zdumienie. Zaciekawienie. A to dopiero 74 strona…
Gottland to reporterski majstersztyk. Trzyma w napięciu jak dobry kryminał, jak filmy Hitchcocka. Szczygieł opowiada historie swoich bohaterów nieszablonowo i intrygująco. Posługuje się szczegółem, pozornie tym, co mało istotne, a co w rzeczywistości nadaje jego historiom niesamowitą barwę i emocje. Moje póki co są ogromne. Tak jak przeczucie, że dalsza część książki nie utraci nic z uroku, który odkryłam w niej na początku. A może… zaskoczy mnie czymś jeszcze?

Mariusz Szczygieł, „Gottland”, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2010.

Aleksandra Gepert:
Rzadko kiedy zdarza mi się powiedzieć o czymś: arcydzieło. Osobiście uważam, że współczesna beletrystyka nie ma zbyt wiele do zaoferowania: szokuje, prowokuje i zostawia czytelnika zdezorientowanego albo zniesmaczonego. Pseudointelektualne wywody o życiu przeplatane wartką akcją raczej śmieszą, a nie zmuszają do myślenia.
Traktat o łuskaniu fasoli  Wiesława Myśliwskiego jest inny. To zapis monologu człowieka, który mówi do nieznajomego przybysza. O życiu, o miłości, o Bogu. Tak normalnie, zwyczajnie. Mądrze. Nie oczekuje odpowiedzi. Nie zależy mu na tym, żeby jego, nas wciągnąć w swój świat. Ale wciągamy się sami, nie wiedząc nawet kiedy.
Nie ma w niej napuszonego stylu, główny bohater nie jest szalenie awangardowy, nie jest artystą, którego boli życie. To zwykły mężczyzna, który popełnił wiele błędów – niektórych żałuje do dziś. Otwiera się przed nami całkowicie, ale się nie obnaża. Zaprasza, ale nie ciągnie za rękę. Jest ciepły i uprzejmy, ale nie spoufala się.
Jest to najpiękniejsza książka, jaką kiedykolwiek przeczytałam.

Wiesław Myśliwski, „Traktat o łuskaniu fasoli”, Wydawnictwo Znak, Kraków 2006.

Joanna Szustopol:
Na mym nocnym stoliku zagościła historia o komputerowych geekach, którzy stworzyli najcenniejszą markę świata w sieci internetowej. I nie chodzi tu o obecnie wszechmocnego Facebooka, ale o Google’a. Potęga Google’a Richarda L. Brandta przedstawia sekrety Larry’ego i Sergeya, dwóch trzydziestolatków, którzy zmienili oblicze Internetu. Niemal w pojedynkę wskrzesili ducha e-biznesu i zmienili reguły rządzące handlem w sieci.
To książka o życiu dwóch młodych ludzi, którzy nadali nowe znaczenie słowu „szukać” i stworzyli innowacje na skalę Biblioteki Aleksandryjskiej. Nikt nie wierzył w ich zamysły i idee, żadna korporacja nie chciała kupić ich projektu, dlatego postanowili działać samodzielnie. Dzięki temu, wystarczy dziś „wygooglować”, by otrzymać potrzebne informacje.

Richard L. Brandt, „Potęga Google’a. Poznaj sekrety Larry’ego i Sergeya”, Wydawnictwo Znak, Kraków 2011.

Katarzyna Niedurny:
Rosja to nie kraj, to stan umysłu. Jeżeli to zdanie jest prawdziwe, to musi odnosić się do bohaterów stworzonych przez Fiodora Dostojewskiego.
Biesów nie czytam po raz pierwszy, jednak myślę, że tej książki nie można poznać.
Błądzi się po niej jak po skutej mrozem tajdze i za każdym razem odkrywa nowy jej zakątek. W którym jest tak samo ciężko, zimno i niewygodnie. Jednak pomimo tych niedogodności, decyduję się spędzać wieczory w czasach panowania Aleksandra II. Wtedy to dokonano najsilniejszej próby reform, a przede wszystkim zniesiono pańszczyznę. Wtedy też narodziło się wiele ruchów rewolucyjnych i antypaństwowych. W Rosji pojawiają się biesy, nieuchronnie zmierzające do klęski.
Bohaterzy Dostojewskiego przegrywają swoje życie, ale czy mają inny wybór? Jest w nich przecież wszystkiego za dużo – myśli, uczuć, emocji i cierpienia. Jest w nich Rosja, która leży na moim nocnym stoliku i nie pozwala mi opuścić swoich granic.

Fiodor Dostojewski, „Biesy”, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1984.

Bernadeta Prandzioch:
Márai jest mistrzem powieści jednego dnia. Dnia, w którym wszystko się rozstrzyga. Nadchodzi nieuchronny moment rozliczenia się z przeszłością. Rozdrapania na nowo dawno zabliźnionych ran. Odpowiedzenia sobie na kluczowe pytania: o sens dokonanych wyborów, wartość minionego życia, o gotowość odejścia.
Ale Dziedzictwo Estery to także powieść o pogoni za nieuchwytnym, o życiu strawionym przez płomienie marzeń. I o miłości. Potężnej, niszczycielskiej, wspaniałej i przerażającej jednocześnie – takiej, która ma w sobie coś z greckiego fatum.

ndor Márai, „Dziedzictwo Estery”, Wydawnictwo Czytelnik, Warszawa 2008.