Opowieści z dołu, czyli ile górnika w górniku III
Grudniowy czas kojarzy się przede wszystkim z białym kolorem i wszechobecnym śniegiem. Oswojeni z otaczającą bielą nie zdajemy sobie sprawy, że pół kilometra pod naszymi stopami każdego dnia pracują górnicy. Ich oczy przyzwyczajone są do wszechobecnej szarości. Jednak co roku, w pierwszym tygodniu grudnia, ich życie na krótką chwilę nabiera kolorów.
Okres Barbórki jest swego rodzaju oderwaniem od ciężkiej pracy w czarnej ziemi. W tym czasie górnicy obchodzą swoje święto, są zatem organizowane różnego rodzaju imprezy związane z nadaniem stopni górniczych, akademie jubileuszowe, odbywają się także gwarki, czyli karczmy piwne. Także w tym czasie media, władze państwowe i samorządowe wykazują większe zainteresowanie górniczym życiem.
W dniu Barbórki już od rana na osiedlach górniczych grają orkiestry górnicze, na specjalne akademie zapraszani są jubilaci oraz emeryci, przyznawane są odznaczenia i ordery. Od dawien dawna tradycją jest także, że tego dnia wręcza się zegarki z okazji 25-lecia pracy w górnictwie. Pół wieku temu był to prezent niezwykle cenny, noszony z dumą przez resztę życia. Dziś tego typu upominek ma jedynie symboliczne znaczenie. Na akademiach są także przyznawane stopnie górnicze oraz szpady dla wyróżniających się górników. Następnie jubilaci zapraszani są na uroczysty obiad.
W latach 50. i 60. odznaczenia państwowe przyznawane były w bardzo małych ilościach. Decyzje podejmowano odgórnie, a liczba orderów wahała się od kilku do kilkunastu, przy uwzględnieniu wszystkich kopalń. Otrzymanie brązowego, srebrnego i złotego krzyża było bardzo dużym wyróżnieniem. W latach 70., gdy górnictwo intensywnie się rozwijało, starano się doceniać górników, a zarazem jak najskuteczniej przyciągać ich do pracy. Odznaczenia przysyłano wtedy nie w pojedynczych egzemplarzach, ale w setkach, a ich wartość spadła z setek do pojedynczych banknotów.
Po uroczystościach barbórkowych bardzo często odbywały się gwarki. W tradycji górniczej od dawna organizowano tak zwane karczmy piwne, na których górnicy bawili się, śpiewali pieśni górnicze, pili piwo i jedli golonka. W ubiegłym wieku były to imprezy typowo męskie, kobiety nie miały na nie prawa wstępu. Charakterystyczne dla gwarków były galowe stroje oraz swego rodzaju dyscyplina, pilnowana przez Wysokie Prezydium Piwne, które rządziło gwarkami. Nieodłącznym elementem była także gra orkiestry oraz przekazywanie górnikom symbolicznych, pięknie wyrabianych kufli. Zawsze odbywały się konkursy pomiędzy dwiema załogami: ławą górniczą i energomaszynową, w których jedną z konkurencji było cięcie drewna. Ta z ław, która wygrała, rządziła przez cały rok – na szczęście przestrzegano tego jedynie w symboliczny sposób. Wracając do dyscypliny pilnowanej przez Prezydium: zasadą było to, że od stołów biesiadnych można było się ruszyć tylko w czasie wyznaczonych przerw. Problemem przeważnie była chęć wyjścia do toalety, spotęgowana przez wciąż nalewane do kufli piwo. Karą dla delikwenta, który nie poskromił fizjologicznej potrzeby i mimo zakazu wstał od stołu, było na przykład zakucie w dyby – co obowiązywało każdego, niezależnie od stanowiska – czy picie octu zamiast piwa.
Podczas uroczystości wprowadzano też adeptów do braci górniczej. Po przymusowym przeskoczeniu beczki z piwem Prezydium pasowało ich na górników, następnie otrzymywali górniczą szpadę. Każdy adept miał także swojego opiekuna, tak zwaną Starą Strzechę – był to zawsze górnik mający odpowiedni staż pracy, a jego znakiem charakterystycznym były siwe włosy. Opiekun wprowadzał młodego adepta w świat górnictwa, natomiast młody gwarek był zobowiązany, żeby dbać o Starą Strzechę, co często przejawiało się dbaniem o zawartość kufla. Barbórka z pewnością była i wciąż jest tą przyjemniejszą stroną górniczego życia. Niestety jej największym minusem jest to, że trwa krótko, a po niej znów nadchodzi cały rok bardzo ciężkiej pracy, szarych dni na dole.
Wśród górników istnieje przekonanie, że okres barbórkowy jest szczególnie niebezpieczny, ponieważ św. Barbara zawsze potrzebuje ofiar. Niestety rzeczywiście w tym czasie bardzo często dochodzi do wypadków, często śmiertelnych. A jak mawiają górnicy: Barbara zawsze zbiera swoje żniwo.
Może z powodu tragicznych okoliczności, w jakich pracują górnicy, a także otaczającej ich czarnej ziemi, zwykle mają czarny humor. Związana z tym anegdota przekazywana od lat z ust do ust zaświadcza o sytuacji, która zdarzyła się po wypadku na kopalni, podczas którego zginął jeden górnik. Sztygar, dowiedziawszy się o tym, zwrócił się do jednego z pracowników:
– Słuchej, po drodze wejdź tam do żony tego górnika i powiedz, że on zginął, ale zrób to jakoś delikatnie tak.
Górnik posłusznie poszedł pod wskazany adres i zadzwonił do drzwi. Otworzyła je kobieta, a mężczyzna zapytał:
– Czy tu mieszka wdowa po Nowoku?
– Mieszka, ale nie wdowa, tylko Nowokowa.
– A założymy się o pół litra, że wdowa?