Spotkanie po latach, czyli „Mleczarnia”
Zastanawialiście się, jak mogłoby wyglądać spotkanie z niewidzianym od lat, najlepszym przyjacielem? Izba wytrzeźwień z pewnością nie byłaby dobrym miejscem, aby powspominać dawne lata, ale w przypadku głównych bohaterów spektaklu „Mleczarnia”, to właśnie tam skrzyżowały się losy dwójki przyjaciół. Marek (Wiesław Sławik) i Andrzej (Andrzej Dopierała) nie widzieli się od ponad 30 lat.
Kiedyś najlepsi koledzy, później zacięci wrogowie, którzy walczyli o jedną dziewczynę – Natalię, znaleźli się teraz, przypadkowo, w tym samym „luksusowym hotelu”, gdzie przymusowo muszą spędzić noc. Żaden z nich nie spodziewał się, że te kilkanaście godzin upłynie na odświeżeniu starej znajomości i wielkiej wyprawie w czasie, która pozwoli z innej perspektywy spojrzeć na dawne problemy i wspólne rozczarowania.
Spektakl „Mleczarnia” to rejestr pobytu do krainy młodzieńczych zabaw, przygód miłosnych, wielkich planów i jeszcze większych porażek. Podróż ta jest tym ciekawsza, że przenosi widza w świat dawnej sosnowieckiej dzielnicy – konkretnie ulicy Dęblińskiej, cieszącej się negatywną opinią wśród mieszkańców miasta oraz okolicznych ulic: Sienkiewicza, Teatralnej, Czystej. Marek i Andrzej z wielkim rozczuleniem wspominają rodzinne strony, w których spędzili swoją młodość, m.in. zakład fryzjerski położony na rogu ulicy Dęblińskiej, gdzie mimo upływu lat wszystko pozostawało niezmienione, a także tytułową mleczarnię – miejsce kultowe dla obydwu panów.
Mleczarnia stała na skrzyżowaniu Sienkiewicza i Teatralnej (przypuszczalnie na miejscu obecnej stacji paliw). Najwspanialsze dla bohaterów chwile wiązały się nie z samą mleczarnią, a z górą lodu przysypaną trocinami, która dla dzieci z okolicznych domostw stanowiła nie lada atrakcję (mogły z niej zjeżdżać i ślizgać się na niej). Lód w mleczarni był wykorzystywany w procesach produkcyjnych, a jego zapasy czerpano z zamarzniętych „Stawików”, czyli z niewielkich jeziorek zlokalizowanych na granicy Sosnowca i Katowic.
Sam wątek mleczarni jest tylko jednym z elementów długiej opowieści o dawnych czasach, wspomnień, które zostały zobrazowane wyświetlanymi na ekranie filmikami, prezentującymi okolice ulicy Dęblińskiej (stare, odrapane kamienice). Opowieść bohaterów „Mleczarni” na nowo ożywia dawną przestrzeń miejską, życie mieszkańców, ich plany i marzenia, a także demaskuje absurdy PRL-u: podania o dwupokojowe mieszkanie, zazdrosne spojrzenia ludzi na właściciela jedynego w Sosnowcu czerwonego mustanga.
Wydaje się, że „Mleczarnia” to zapis rozmowy ludzi przegranych z życiem, którzy w pełni nie wykorzystali szansy, jaką od niego dostali: Mareczek (zodiakalna Panna, przesadnie pedantyczny), choć wykształcony architekt, nie ułożył sobie życia uczuciowego z dawną miłością Andrzeja, początkującą aktorką. Sam Andrzej natomiast pogubił się w swoich miłosnych podrywach (sam stwierdził, że na 300. kochance przestał liczyć następne). Kolejne romanse miały zabić w nim pamięć o jedynej miłości życia, która na pożegnanie wysłała mu pocztówkę ze stosownym, trudnym do ocenzurowania komentarzem (pocztówka ta zostaje również zwizualizowana na ekranie). Jednakże spektakl nie ma pesymistycznego przekazu – mężczyźni w retrospektywnym zarysie pokazują jedynie poszczególne fragmenty swojego życia oraz powody, jakie wpłynęły na ich obecny stan emocjonalny. Nie ma tu wartościowania.
Scenografia spektaklu jest minimalistyczna. Postawione na scenie dwa szpitalne łóżka, pomieszczenie dla personelu izby wytrzeźwień (w epizodycznej roli sanitariusza pojawia się Jakub Krawczyk) oraz drzwi do toalety, podkreślają prostotę przekazu. Przy czym, możemy w tej przestrzeni odnaleźć analogię do szpitala psychiatrycznego (białe fartuchy Andrzeja i Marka w pierwszym skojarzeniu odsyłają właśnie do tego typu placówki). Dopełnienie scenografii stanowią wspomniane wcześniej projekcje. W jednej z recenzji pojawia się opinia, iż trzecim aktorem spektaklu jest dzielnica i trudno się z tą uwagą nie zgodzić, gdyż to właśnie ulica Dęblińska jest niejako „pierwszym poruszycielem”, przestrzenią niezbędną by cała fabuła mogła zaistnieć.
Konserwatywnych widzów może nieco zniesmaczyć język, jakim posługują się bohaterowie – pełen przekleństw (mnie samą początkowo drażniły wulgaryzmy), jednakże w przypadku tej sztuki ma on uzasadnienie. Jest to język ulicy (zamieszkiwanej przez ludzi określanych mianem typów spod ciemnej gwiazdy), zatem trudno byłoby oczekiwać od bohaterów wysławiania się piękną polszczyzną.
Na zakończenie warto dodać, iż inspiracją dla reżysera, Jacka Rykały, była autentyczna historia. Po jednym ze spektakli swojej pierwszej sztuki „Dom przeznaczony do wyburzenia” Rykała spotkał dwóch znajomych, którzy zaczęli wspominać swoją młodość. Tak narodziła się „Mleczarnia”.
—————————————-
„Mleczarnia” wraca na Scenę w Malarni Teatru Śląskiego w Katowicach już od marca.
Reżyseria, opracowanie muzyczne, projekcje: Jacek Rykała
Scenografia: Marcel Sławiński
Obsada: Wiesław Sławik , Andrzej Dopierała, Jakub Krawczyk, Studium Aktorskie
Więcej o malarstwie Jacka Rykały:
1. tekst Michała Podstawskiego
2. tekst Dagmary Tomczyk