Czy to możliwe, aby „Koszmar przed Świętami” mógł zmienić się w przyjemność w Święta?

Święta kojarzą nam się z czasem spędzanym w miłym, rodzinnym gronie, zajadaniem aromatycznych pierników oraz z wypoczynkiem. Po kilku dniach przemierzania miasta w poszukiwaniu idealnych prezentów, pieczenia świątecznych ciast, skrupulatnego lepienia uszek do barszczu (a nuż się odkleją w trakcie gotowania!) oraz intensywnego sprzątania mieszkania możemy wreszcie legalnie usiąść na kanapie i zająć się pochłanianiem świątecznych przysmaków. 

"Nightmare before Christmas" - kadr z filmu

Oczywiście, w święta nie tylko leżymy i jemy. Nie jest również tak, że ciągle rozmawiamy z rodziną na poważne lub lżejsze tematy. Jako że wówczas chwilowo nie musimy myśleć o szkole, pracy i innych obowiązkach, możemy wreszcie w spokoju zrobić to, na co często nie starcza nam czasu w ciągu tygodnia – obejrzeć film. I tutaj często pojawia się problem, ponieważ zaglądając z nadzieją w program telewizyjny, stwierdzamy, że niekoniecznie mamy ochotę po raz piętnasty oglądać jakże emocjonujące przygody Kevina, który został sam w domu. Średnio kuszące bywają również obowiązkowo pojawiające się przy okazji wszelkich świąt polskie superprodukcje. Co można więc obejrzeć, żeby było przyjemnie, a przy okazji familijnie?

Oczywiście, wyjścia są różne. Święta są jednak świetną okazją do odświeżenia twórczości jednego z najoryginalniejszych, a zarazem najbardziej znanych reżyserów współczesnego kina – Tima Burtona. Wiele jego filmów cieszy się dużą popularnością i na stałe zagościły już w kulturze. Dzieła Burtona są jednak tymi, do których z chęcią wraca się po latach i ogląda z taką samą przyjemnością, jak za pierwszym razem. Cechuje je niepowtarzalny, baśniowy klimat, który zauroczy zarówno starszych kinomanów, jak i najmłodszych, zaczynających dopiero swoją przygodę ze sztuką filmową. Dorośli zanurzą się w niezwykłym świecie, przywodzącym im na myśl mniej lub bardziej odległe krainy dzieciństwa, dzieci z kolei przeniosą się w świat fantazji – a czego jak czego, ale wyobraźni Burtonowi nie można odmówić.

"Edward Nożycoręki" - kadr z filmu

Jednym z filmów, który idealnie nadaje się na święta jest animowany „The Nightmare Before Christmas”, w Polsce znany jako „Miasteczko Halloween”. Burton co prawda oficjalnie istnieje w nim jako scenarzysta i producent, a reżyserem jest Henry Selick, jednak w rzeczywistości wkład Burtona w film był znacznie większy, a z reżyserowania musiał zrezygnować na rzecz innych projektów. Akcja filmu rozgrywa się w tytułowym Miasteczku Halloween, czyli mieście strachów i upiorów, które odpowiedzialne są za organizację święta zmarłych. Mistrz ceremonii, szkielet w pasiastym garniturze, Jack, przypadkiem zapoznaje się z tradycją Bożego Narodzenia. Święto tak bardzo przypada mu do gustu, że postanawia porwać Świętego Mikołaja i przygotować dla ludzi własną wersję Gwiazdki. W tym celu zagania do pracy całe Miasteczko i z przejęciem nadzoruje starania mieszkańców. Chociaż ten pobieżny opis filmu może przerazić dorosłych i wywołać u nich silne postanowienie, by nie pokazywać tego filmu dzieciom, to zapewniam, że wrażenie to jest mylne. Filmowe upiory są naprawdę sympatyczne i nie wzbudzają lęku, a samo Miasteczko to zbiorowisko przeróżnych, intrygujących postaci. Elementem zdecydowanie wzbogacającym film jest również strona muzyczna – postaci wykonują zarówno refleksyjne, jak i wesołe piosenki. Zachętą może być fakt, że wokalu Jackowi użyczył sam Danny Elfman, jeden z najbardziej rozchwytywanych kompozytorów muzyki filmowej w USA, wielokrotnie tworzący dla Tima Burtona. Nie należy obawiać się więc zbyt ponurego czy przerażającego nastroju – animacja wręcz epatuje ciepłem i humorem.

Innym filmem, tym razem wyreżyserowanym już przez Burtona, a idealnie nadającym się na zimowy wieczór z rodziną jest „Edward Nożycoręki”. Pomimo tego, że wielu widzom zapewne znany, jest to film, który się nie starzeje. Opowiedziana w nim historia stworzonego przez genialnego naukowca, nieśmiałego Edwarda, który zamiast rąk otrzymał ostre nożyce, jest opowieścią uniwersalną, którą można odczytać na wiele sposobów. Tym, co najbardziej wzrusza w „Edwardzie”, jest nieporadność tytułowego bohatera i jego ogromne pragnienie bycia aprobowanym przez innych. Będąc właściwie takim samym, jak wszyscy ludzie, jest skazany na samotność z powodu tego, że różni się od nich zewnętrznie. Ta wspaniała, zadziwiająca swą baśniowością i misternie wykreowanym światem fabuła traktuje więc tak naprawdę o każdym z nas – pragnącym miłości i akceptacji, ale nie umiejącym odnaleźć swego miejsca w otaczającym świecie. Tych, których nie wzruszają historie w wymiarze egzystencjalnym, może zachęci do obejrzenia filmu to, że twórca w interesujący sposób zabawił się w nim gatunkiem filmu grozy, przetwarzając go w charakterystyczny dla siebie sposób.

"Duża ryba" - kadr z filmu (na zdjęciu Steve Buscemi)

Mniej znanym, ale godnym polecenia filmem Burtona dla całej rodziny jest oparta na powieści Daniela Wallace’a „Duża ryba”. Opowiada ona historię młodego mężczyzny, który przed śmiercią ojca stara się ułożyć w całość jego biografię. Dodać należy, że życiorys ten jest dosyć niezwykły – przepełniony fantazją, baśnią i mitycznymi stworami. Główny bohater uważa, że ojciec, opowiadając niesamowite historie ze swojego życia, tak naprawdę go oszukiwał i nie traktował do końca poważnie. Z tego też powodu odczuwa żal i postanawia za wszelką cenę dociec, jak wyglądała rzeczywistość, przenosząc się tym samym do bajkowego świata z opowieści rodziciela. Dzięki temu może odnaleźć nie tylko prawdę o swoim ojcu, ale także o sobie samym. „Duża ryba” to film odsyłający nas do czasów dzieciństwa. Dzięki niezwykłym postaciom i barwnej, malarskiej krainie, możemy na dwie godziny znaleźć się w wymarzonym świecie bajek i zapomnieć o codzienności. Bajkowość nie sprawia jednak, że opowiedziana historia jest infantylna. Wręcz przeciwnie, film traktuje o poważnych sprawach, pokazując między innymi – tak często trudne i z błahych powodów zawiłe – relacje rodzinne.

Już na podstawie tych trzech filmów można wywnioskować, że Tim Burton to wspaniały kreator nowej, przepełnionej fantastyką rzeczywistości. I tak rzeczywiście jest -jego niepowtarzalny, charakterystyczny styl sprawia, że filmy tego twórcy to nie tylko wciągająca i dająca przyjemność fabuła. To także uczta dla oka i dla wyobraźni, która dzięki pomysłom reżysera może wypłynąć na swobodne wody. Jego filmy można więc śmiało polecić na świąteczny, zimowy wieczór, spędzany zarówno w gronie rodziny, jak i samotnie.

5/5 dla Tima Burtona!