Śląska Syberia, czyli o objazdowym festiwalu filmów rosyjskich

Cztery lata temu, w ramach propagowania kultury rosyjskiej w naszym kraju, po raz pierwszy zorganizowano Festiwal Filmów Rosyjskich w Warszawie. Prezentowane osiągnięcia współczesnej kinematografii naszych wschodnich sąsiadów zostały przyjęte przez Polaków tak ciepło, że kontynuowano ideę festiwalu w różnych miastach i w tym roku już po raz piąty możemy cieszyć się oglądaniem na dużym ekranie filmów świetnych, aczkolwiek mało rozpowszechnionych na świecie. Ku radości śląskich fanów kultury rosyjskiej, 5. edycja „Sputnika nad Polską” wyląduje na kilka dni w katowickim Kinie Kosmos, oferując nam sześć szczególnych filmów.

Na bogatej mapie filmowych festiwali w Polsce „Sputnik” wybija się jako wydarzenie nie tylko kameralne, ale też posiadające precyzyjnie dobrany repertuar. Pierwszą propozycją na tegorocznym „Sputniku” będzie dzieło, którego historia osadzona jest w Petersburgu, w środku lat dziewięćdziesiątych XX wieku. „Palacz” Aleksieja Bałanowa opowiada o emerytowanym jakuckim majorze, weteranie z Afganistanu pracującym w starej kotłowni na peryferiach miasta. W wolnym czasie ów samotnik-palacz przejawia artystyczne aspiracje, nieumiejętnie klecąc na starej maszynie do pisania swoje opowiadanie.

Iwan Matwiejewicz Skriabin (Michaił Skriabin), bo tak się nazywa główny bohater, z człowieka obojętnego i godzącego się na wizyty przestępców po jakimś czasie zmienia całkowicie swoje łagodne oblicze, powodując, że akcja nabiera całkowicie niespodziewanego obrotu.

Zdaje się, że film Bałanowa sięga do obrazu Rosji przed jej transformacją – co prawda zamiast komunistycznych dygnitarzy mamy tu gangsterów przychodzących do naszego głównego bohatera z pewnym interesem, lecz widok świata zaburzonego przez wszechogarniającą przemoc zostaje ten sam.

Obojętność

Zgodnie z powszechnym wizerunkiem o licznych, trudno dostępnych i mroźnych obszarach Rosji, 5. edycja Sputnika pokaże też lodowate zakamarki syberyjskiej tajgi, m.in. w filmie „Happy People: A Year In Taiga” w reżyserii Dmitrija Wasiukowa. Zarówno scenarzystą, jak i narratorem tego dokumentu, jest sam Werner Herzog, co powinno nam intuicyjnie podpowiedzieć, że możemy się wybrać do kina praktycznie w ciemno, bowiem niemal każdy film okraszony charakterystyczną narracją tego reżysera jest niezwykły.

Wasiukow i Herzog dotarli z kamerą do małej wioski w sercu dzikiej syberyjskiej tajgi i podglądali ją dokładnie przez cztery pory roku. Zmuszeni do bycia samowystarczalnymi, mieszkańcy tego miejsca nie mają dostępu do telefonów, bieżącej wody ani do pomocy medycznej. Wbrew zapewnieniom badaczy okazuje się, że jeszcze są na świecie ludzie żyjący zgodnie ze starymi tradycjami, przekazywanymi z dziada pradziada…

Wydaje się, że „Happy People…” może być wspaniałym, wizualnym dopełnieniem reportażu Ryszarda Kapuścińskiego „Imperium”, który stał się niemalże kultowym obrazem niełatwego życia na Syberii.

„Praktykowanie piękna” to (przytoczywszy słowa samego reżysera i aktora Wiktora Szamirowa) „kameralny film o stosunkach międzyludzkich” oraz o różnicy między kinem a teatrem. Tytuł jest ściśle związany z cytatem z Goethego: Dezintegracja piękna i ciągłe ćwiczenia w pięknie na pewno podnoszą człowieka, jeśli nie jest on zbyt przesiąknięty przyrodą – bohaterowie obrazu Szamirowa grają właśnie ludzi, którzy dezintegrują to piękno przez cały czas i ćwiczą się w nim. Brzmi może poważnie, jednak film w założeniu jest komedią, a postacie w nim występujące, będąc trupą aktorską, jeżdżą z miasta do miasta i przeżywają typowe dla artystów chwile słabości, zwątpienia czy sukcesu.

Jeszcze wyraźniej do Goethego nawiązuje kolejna propozycja mroźnego Sputnika: obraz znanego z „Rosyjskiej arki” reżysera Aleksandra Sokurowa jest dosyć luźną adaptacją „Fausta”. Sokurow – artysta określany następcą Tarkowskiego – stworzył kolejną część tetralogii (pozostałe trzy filmy to autorska wizja kolejno: Hitlera, Lenina i japońskiego cesarza Hirohito) – jednocześnie najtrudniejszą.

Faust

„Faust” Sokurowa w bardzo małym stopniu pozostawił romantyczne echo niemieckiego arcydzieła. Diabeł (Anton Adasinsky) jest tu starym lichwiarzem o dziwacznym ciele i specyficznym „ogonie”. Faustowi (Johannes Zeiler) jednak nie przeszkadza jego brzydki towarzysz. Wyruszają razem do tawerny, gdzie tytułowa postać zabija brata Małgorzaty. Reżyser nie skupia się zbytnio na wspomnianej bohaterce – w filmie podkreślony jest głównie Faust i jego dusza oraz podróż do piekielnych czeluści pełnych złowrogich kraterów (co ciekawe, „piekło” zostało nakręcone na Islandii, gdzie wykorzystano gejzery idealnie pasujące do scenerii).

Dzieło Sokurowa zostało w tym roku nagrodzone Złotym Lwem na festiwalu w Wenecji. Oczywiście dodaje to nieco prestiżu filmowi, ale na szczęście za parę dni sami będziemy mogli ocenić, czy rzeczywiście potrzebna była w kinie kolejna historia o słynnym doktorze.

Dwa ostatnie filmy festiwalu, wyświetlane kolejno 28 i 29 listopada, są najbardziej obiecujące. Pierwszy to dzieło Olega Flyangoltsa, które polscy widzowie mieli już okazję obejrzeć w tym roku na Warsaw Film Festival. Reżyser „Obojętności” znany jest przede wszystkim z realizacji teledysków (zrobił ich ponad 60!) dla wielu rosyjskich artystów.

„Obojętność” zaczęto kręcić w 1989 roku, kiedy to Flyangolts był niespełna 23-letnim romantykiem, pragnącym zrobić film o miłości. Wówczas nie udało się zakończyć pracy nad nim. Być może całkiem szczęśliwie: dzisiaj, po upływie ponad dwudziestu lat, z nowymi pomysłami w głowie reżysera i dzięki lepszym technologiom, możliwe stało się dodanie i udoskonalenie obrazu. Flyangolts musiał jednak uważać, żeby mimo znacznego upływu czasu, zachować nastrój tamtych lat, do których (jak sam artysta stwierdza) odnosi się tytuł filmu: „Obojętność”, bowiem to nazwa doznań lat 60. – atmosfery bezczasowości i pomieszania.

Akcja rozgrywa się w Moskwie i składa się na nią kilka dni z życia młodego człowieka Petii (Fiodor Bondarczuk). Pełen zarówno dramatycznych, jak i komicznych zdarzeń dodanych do miłosnego trójkąta, film zawiera ponadto zabawną, częściowo animowaną historyjkę o psie-kosmonaucie, przypominającą sowieckie kreskówki lat 60. Taka mieszanka po prostu musi być godna obejrzenia.

Syberia, monamour

I wreszcie ostatnia, lecz najważniejsza pozycja festiwalowego programu. Mowa oczywiście o intrygującym debiucie Sława Rossa „Syberia, Monamour”, który zdążył już zdobyć niezliczoną ilość nagród filmowych na całym świecie i ciepłe słowa krytyki. Kolejny obraz syberyjskiej tajgi opowiada historię o chłopcu i jego dziadku, którzy pozostawieni na pastwę losu, wyczekują w wiosce powrotu ojca małego Leshii. Okolica, w której żyją, roi się od niebezpieczeństw: od sfory wygłodniałych, bezdomnych psów, przez złodziei polujących na religijne ikony, na żołnierzach i pijakach kończąc. Brak pożywienia zmusza dziadka Ivana do polowania na psy, wśród których jeden jest najlepszym przyjacielem chłopca.

Sława Ross twierdzi, że jego obraz jest zrozumiały dla każdego człowieka, niezależnie od tego, w której części świata mieszka. W jednym z wywiadów reżyser mówi: „Ten film jest o miłosierdziu, o współczuciu (…). Absolutnie różni ludzie film rozumieją i przyjmują go, ponieważ nie jest on o prostej, syberyjskiej wsi – to obraz życia ludzkiego ducha, który jest bliski każdemu i każdy może go łatwo pojąć”. 33-letni Ross pracował nad swoją historią przez dziesięć lat, lecz nie uważa, że to czas zmarnowany. Podobnie jak w przypadku Flyangoltsa, od powstania idei do realizacji filmu artysta zmieniał się, nabierał doświadczenia i zapewne ten proces nie poszedł na marne.

Pomimo bliskiego sąsiedztwa rosyjska kinematografia to zjawisko stosunkowo mało znane w Polsce. Być może wychodzimy z założenia, że nasze podobieństwa kulturowe przekładają się również na kino. Na szczęście dla nas organizatorzy Sputnika zgrabnie przełamują te stereotypy – za co im serdecznie dziękujemy.

Opisane filmy będzie można zobaczyć w Kinie Kosmos w następujących dniach:

25 listopada, piątek, godz. 18 – Palacz, reż. A. Bałabanow, Rosja 2010, 87 min., na małej sali

26 listopada, sobota, godz. 16 – Szczęśliwi ludzie, reż. D. Wasiukow, Rosja 2010, 210 min., na dużej sali i o godz. 20 – Faust, reż. A. Sokurow, Rosja 2011, 134 min., na dużej sali

27 listopada, niedziela, godz. 18.15 – Praktykowanie piękna, reż. W. Szamirow, Rosja 2011, 93 min., na małej sali

28 listopada, poniedziałek, godz. 18 – Obojętność, reż. O. Flangolc, Rosja 2011, 82 min., na dużej sali

29 listopada, wtorek, godz. 18 – Syberia, Monamour, reż. S. Ross, Rosja 2011, 102 min., na małej sali

 Reflektor poleca i zaprasza!

Fragmenty wypowiedzi reżyserów na podstawie materiałów prasowych.