Kolekcja Bożeny Kowalskiej

Jeśli za sprawą subtelnych, kunsztownych zmian w tonacji barwy wydobyć z prostego
geometrycznego kształtu głębię, a nawet nadać mu pozory przestrzenności, zwykły czerwony
kwadrat może okazać się dziełem przykuwającym uwagę obserwatora na długie minuty.
Dokładnie taka praca wchodziła w skład prywatnego zbioru Bożeny Kowalskiej, prezentowanego przez ostatni miesiąc w katowickiej galerii BWA. Właśnie ten niezatytułowany obraz Gerharda Birkhofera był tym, który wywarł na mnie największe wrażenie, a to, jak go odebrałem, zdeterminował sposób, w jaki próbowałem odczytać całą wystawę.


Znakomita większość zgromadzonych prac – a znajdowały się wśród nich zarówno dzieła malarskie (pośród których dominował akryl), przestrzenne, jak i będące wypadkową obu tych form – wymagała od obserwatora właśnie znalezienia szczególnego sposobu odbioru. Dla przykładu: prace Ryszarda Winiarskiego przedstawiające ewolucję geometrycznego wzoru na kolejnych „klatkach” (skojarzenie z animacją nasuwa się automatycznie) zachęcały do odkrycia prawidłowości, z jaką wzór ten się zmienia. Kompozycja przestrzenna Tamary Berdowskiej najokazalej prezentowała się, gdy… obchodziło się ją wokół. Z kolei dzieło Romana Opałki („Adam i Ewa”), na pierwszy rzut oka wydające się zbiorem przypadkowo rozmieszczonych na białym tle punktów, dopiero po przytknięciu nosa do płótna ujawniało swoje „prawdziwe oblicze” – mrowie ludzkich postaci, skrzętnie ukrytych w pozornym nieładzie plam. Przykłady podobnych prac i sposobów ich odczytania można mnożyć.

Oczywiście nie wszystkie dzieła miały do zaoferowania coś więcej niż syntetyczną, geometryczną formę, jak chociażby proste kompozycje kształtów Jerzego Kałuckiego czy, wyglądające niczym powstałe z pikseli, abstrakcyjne obrazy Jana Pamuły, również tytułami związane z bezdusznym, zero-jedynkowym światem. W całej tej surowej geometrycznej sterylności znalazło się, o dziwo, miejsce także dla bardziej konwencjonalnych, utrzymanych w cieplejszych tonach obrazów, których dobry przykład stanowią „Zderzenia” Alfreda Lenica.

Wystawa prezentowała bogaty zbiór dzieł artystów z całego świata (lista nazwisk jest całkiem długa), które Bożena Kowalska gromadziła przez wiele lat. Na tę imponującą kolekcję składają się także prace sprezentowane przez samych twórców.

Całość sprawiała naprawdę dobre wrażenie i pozwalała na zaznajomienie się ze współczesną abstrakcją geometryczną, a jednocześnie stanowiła wyzwanie dla wyobraźni oglądających.