Reflektorowy przewodnik po OFF Festiwalu
Artyści tak OFF-owi, że aż nieznani (bądź znani bardzo, a ciągle alternatywni!) plączą mi się po głowie – nic dziwnego, skoro już za małą chwilę odwiedzą katowickie sceny. Specjalnie dla zainteresowanych – mały przewodnik muzyczny po jednym z najsłynniejszych śląskich festiwali. Przez 3 dni (5-8 sierpnia) na czterech scenach grać będą zespoły, których z racji ilości nie sposób tu wymienić i opisać – dlatego przedstawiam państwu subiektywną ścieżkę (tak, tak – będziemy na OFF-ie i po festiwalu mam nadzieję podzielić się zarówno wrażeniami, jak i wywiadami okraszonymi zdjęciami!).
Piątek
Zaczynamy o godzinie 15.35 na Scenie Leśnej występem polskiej rockowej grupy L.Stand, która wystąpi z materiałem ze swojej nowej, bardzo udanej płyty – EL.P. Oprócz niezwykłego, głębokiego wokalu na pierwszy plan wysuwają się na niej gitarowe brzmienia. Szczerze mówiąc, słuchając tej płyty, czasem można odnieść wrażenie, że gitarzysta jest szalony – ale w tym cały jego urok.
Na tej samej scenie wystąpi również jedna z największych gwiazd tego festiwalu – Lech Janerka, który jest niejako symbolem polskiej muzyki alternatywnej – a symbole zawsze są na czasie. Pogrążonym w nostalgicznym nastroju polecam przejście na Scenę mBanku, na której wystąpi z nowym materiałem płytowym legenda polskiego punk rocka – grupa Dezerter.
Od 19.40 na Trójkowej Scenie Prezydencji wystąpi zespół Baaba wraz z Gabą Kulką. Nieprzekonanym co do tego połączenia polecam wysłuchanie coveru piosenki Aces High, który jest niesamowity, zresztą jak wszystkie zaprezentowane przez nich reinterpretacje utworów zespołu Iron Maiden. Jak napisał Bartek Weber: Projekt Baaba Kulka powstał z potrzeby złożenia należnego hołdu grupie, którą wszyscy szanujemy i od której w moim wypadku zaczęła się przygoda z muzyką – jeszcze jako fana. I rzeczywiście – w tych piosenkach słychać zaangażowanie muzyków, których koncepcje interpretacyjne wypłynęły z wielokrotnego przesłuchania i przemyślenia oryginalnych wersji piosenek.
Po tym koncercie szybko wracamy na Scenę mBanku, po to, by przypomnieć sobie duńskie początki kariery Czesława Mozila, który zagra wraz ze zespołem Tesco Value (jak sugeruje oficjalna strona OFF Festiwalu, mogą to być kawałki z płyty Songs For The Gatekeeper). O Czesławie napisano już dużo, o Tesco Value trochę mniej. Mnie (by nie powtarzać cudzych myśli, a skutecznie zareklamować) pozostaje jedynie powiedzieć, że wszystkie te cudze zachwyty należałoby pomnożyć razy trzy, a nawet razy dziesięć, by oddać prawdę o brzmieniu tego zespołu.
Gdy już wyjdziemy z zachwytu po występach Baaby Kulki i Tesco Value (jeśli nam się to nie uda, proszę się nie martwić, tylko gdzieś na boczku sobie odsapnąć), przenosimy się szybciutko w czasie i przestrzeni na Scenę Eksperymentalną T-Mobile Music (tu nas jeszcze nie było), by posłuchać syryjskiej… muzyki dance w wykonaniu Omara Souleymana! Mieszanka tradycyjnych melodii tego kraju dostosowanych do zachodnich rytmów imprezowych jest niesamowicie zaskakującym doświadczeniem, które na pewno warto poznać, a mam wrażenie, chociaż nie próbowałam, że świetnie będzie do tego potańczyć.
Komu jeszcze mało wrażeń, tanecznym krokiem może przenieść się na koncert zespołu Low – by nabrać sił przed pokoncertową imprezą lub wyciszyć się przed snem – jutro przecież kolejny dzień festiwalu.
Ważna informacja dla zmęczonych muzyką: tego dnia rozpoczyna swoją prace również OFF-owa kawiarenka literacka prowadzona przez Wojciecha Kuczoka!
Sobota
Udało nam się wstać z łóżka? To do roboty, a raczej do przyjemności! Dzień rozpoczynamy wraz z Olivią Anną Livki (znaną z jednego z telewizyjnych talent show), która, grając na gitarze, śpiewa raczej spokojne nieskomplikowane piosenki – w sam raz, by rozkręcić się przed kolejnym intensywnym dniem (koncertu jednak nie należy traktować jedynie jako rozgrzewki, ale jako przyjemność samą w sobie!). Następnym polecanym przeze mnie zespołem jest laureat Fryderyka w kategorii debiuty – très.b – charakteryzujący się delikatnym, wysokim, kobiecym wokalem i magicznym efektem, jaki wywołuje w odbiorcy. Gdyby muzyka miała kolory, to oni byliby błękitno-złoci.
Dzisiejsze koncertowanie zapowiada się dość spokojnie, dlatego, by pozostać w tej estetyce, przechodzimy na koncert zespołu Dry The River – chłopcy, jak przystało na angielski zespół alternatywy, wydają bardzo wysokie dźwięki i przygrywając na gitarach, śpiewają wiele o miłości. Podobno zespół ma być jednym z największych odkryć muzycznych tego sezonu i daje bardzo dobre koncerty. Warto ich poznać choćby dlatego – lecz jeśli ktoś w tym czasie będzie wolał pospacerować po Muchowcu lub udać się do Kawiarenki Literackiej, nie będzie musiał żałować swojego wyboru (dzisiaj jesteśmy niewyspani, a więc i bardziej zgryźliwi, i wybredni).
Wracamy na godzinę 19.40 i koniecznie pojawiamy się na Trójkowej Scenie Prezydencji na koncercie niesamowitego zespołu YACHT, który – jestem tego pewna – zaskoczy słuchaczy nie tylko muzyką, ale i jej oprawą. Taneczna elektronika (czasami bardzo dziwna), jest alternatywą w najlepszym wydaniu. Zakochanych w formacji po koncercie zachęcam do obejrzenia teledysków zespołu, które dużo mówią o ich twórczym podejściu i niczym nieskrępowanej wyobraźni.
Tego dnia szczególnie warte polecenia są jeszcze dwa występy: Gang Of Four oraz Primal Scream. Pierwszy z nich to brytyjska grupa punkrockowa, gwiazda przełomu lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych, na której wzorowały się takie zespoły, jak Nirvana czy Red Hot Chili Peppers. Po latach zespół znowu zaczął wydawać płyty i – jak widać – koncertować. Jest to propozycja dla każdego, kogo interesują korzenie post punka i ciekawią nowe brzmienia legendy.
Na tej samej scenie (mBanku) godzinę później pojawi się Primal Scream – szkocki zespół grający alternatywnego rocka. Ich wydany w 1991 roku album Screamadelica gorąco przyjęty zarówno przez krytyków, jak i fanów, po 20 latach doczekał się trasy koncertowej. Na płycie słyszalne są wpływy różnych gatunków muzycznych – każdy powinien znaleźć coś dla siebie. Poza tym, jak głosi fama, panowie robią świetne koncerty. No cóż, po dwudziestu latach przygotowań… Na pewno warto sprawdzić!
Niedziela
Słodki końca początek z The Lollipops. Ta rockowa kapela nawiązuje do muzyki lat 50. i 60., a jej dobre, chociaż jak na OFF-owe standardy całkiem zwyczajne brzmienie (zwyczajne nie znaczy złe, ale takie, do którego ucho słuchacza zdążyło się przyzwyczaić), jest świetną propozycją na rozgrzewkę. W końcu to, co znamy, zazwyczaj lubimy najbardziej.
W czasie tego koncertu możemy również postarać się podjąć niezwykle trudną decyzję: BiFF czy Kapela ze Wsi Warszawa, bo niestety oba zespoły grają w tym samym czasie. Do pierwszego z nich może przywiązać nas śląskie poczucie patriotyzmu – w końcu jeden z najbardziej znanych kawałków tego zespoły nosi tytuł „Ślązak”, a wokalistka Ania Brachaczek pochodzi z Tarnowskich Gór. Jeśli jej nazwisko budzi skojarzenia to słusznie – Ania wraz z Acid Drinkers śpiewa piosenkę Love Shack. Warto posłuchać tego głosu wykonującego kompozycje BiFFu!
Kapela ze Wsi Warszawa i jej charakterystyczne folkowe brzmienie jest czymś, czym Polska chce się chwalić – chociażby na koncercie inaugurującym prezydencję w Unii Europejskiej. Nic dziwnego, w końcu tradycyjne brzmienie charakterystyczne dla rodzimej wsi łączą z nowoczesnym graniem, a tym samym zadowalają zarówno tradycjonalistów, jak i spragnionych nowości – wyciągając z obu tych wpływów to, co najlepsze.
Po przypomnieniu sobie źródeł polskiej muzyki warto zatrzymać się przy historii tego kraju przedstawionej przez pryzmat miasta Wrocław, uczestnicząc w koncercie Igora Boxxa. Sam artysta w jednym z wywiadów stwierdza: generalnie płyta jest o wojnie, czyli o śmierci, o rozpaczy, o zemście, o wszystkich mocnych uczuciach, które jej towarzyszą. Nie spodziewajcie się jednak tradycyjnej piosenki żołnierskiej, gdyż skojarzenia tego artysty są zupełnie niebanalne. Po prostu warto posłuchać.
Wieczór, jak i cały festiwal, proponuję zakończyć występem Awesome Tapes From Africa. Po zanurzeniu w polskiej tematyce wszystkim dobrze zrobi wyprawa na inny kontynent i spotkanie z tym, co nieznane. W końcu mamy wakacje! Gorące rytmy rodem z Afryki napełnią każdego pozytywną energią i nastroją do zabawy do białego rana.
W tym tekście OFF Festiwal dobiegł końca. Na szczęście w realnym świecie wszystko jeszcze przed nami. Zapraszam na stronę OFF Festiwalu po to, by ułożyć swój własny alternatywny przewodnik (być może trochę podobny do mojego).
A po festiwalu zapraszam do „Reflektora” – podzielimy się wrażeniami!