OFF-owy Śląsk

Śląsk zawsze należał do awangardy. Nie powinno to nikogo dziwić, chociażby ze względów estetycznych – przecież trudno zakochać się w tym regionie od pierwszego wejrzenia. Śląsk pojmowany jako teren industrialny, hutniczo-górniczy (wręcz obszar kultury familoku), nie był krainą, w której panieńskim rumieńcem dzięcielina pała, a poeci, zasypiając pod drzewem (dajmy na to lipą), mogli śledzić sielskie krajobrazy. Nie jest to region prosty, zarówno z powodów historycznych, problemów z określeniem przynależności narodowej jego mieszkańców, jak również mieszaniny peryferii kulturowych (z których każda centrum miała daleko stąd – w Warszawie, Berlinie czy Pradze). W tym właśnie miejscu – na krańcu świata – narodziło się malarstwo naiwne grupy janowskiej, rozkwitały teatry alternatywne, np. SUKAOFF, oraz powstała idea OFF Festiwalu.


Pierwsza edycja OFF Festiwalu odbyła się w 2006 roku i od razu odniosła duży sukces – na spotkanie z muzyką wyszło około 10 tysięcy ludzi. Początkowo Mysłowice, a od 2010 roku Katowice stawały się latem stolicą muzyki, która nie zawsze pojawiała się w radiu, a mimo to przypadała do gustu, nie tylko Ślązakom. Popularności wydarzeniu przysporzył na pewno fakt, że jego dyrektorem jest Artur Rojek – wokalista znanej grupy Myslovitz. Przez ten czas na festiwalowych scenach pojawiali się muzycy z całego świata, reprezentujący różne gatunki muzyczne, których gra była prezentem dla różnego typu słuchaczy.

Tak będzie i w tym roku. Od 5 do 8 sierpnia na czterech scenach zagra ponad 70 zespołów, w tym m. in. Xiu Xiu, Anna Calvi Mogwai czy bardziej znani polskim słuchaczom: Czesław Śpiewa z Tesco Value, Baaba Kulka i Kapela Ze Wsi Warszawa. Uczestniczący w festiwalu będą mogli wybrać muzykę, która najbardziej ich interesuje. Problemem dla studentów może być – oprócz problemów decyzyjnych – cena biletów. Karnet upoważniający do wstępu na wszystkie wydarzenia kosztuje 160 złotych. Cena ta podzielona na ilość koncertów wynosi około 2 złotych (!), jednak skumulowana…

Uczestniczący w poprzednich edycjach festiwalu twierdzą, że mimo wszystko warto pojawić się przynajmniej na kilku OFF-owych koncertach. Przemawia za tym dobra organizacja, ułatwiony dojazd na wydarzenie, możliwość poszerzenia horyzontów muzycznych i poznania wielu niebanalnych zespołów. Moim zdaniem, największa siła tego festiwalu tkwi w możliwości podróży przez dotąd nieznane propozycje estetyczne, z którymi nieczęsto mamy okazję czy czas się zapoznać. Poza tym offowa muzyka nie jest prosta w odbiorze, co jest dużą zaletą…

Bo nie ukrywajmy, my na Śląsku lubimy komplikacje.

Szczegółowo o tym, co na scenach w tym roku na stronie OFFa. Zapraszamy!