„W nauce nie powinniśmy się interesować ludźmi, lecz faktami”

Cytat ten prawie dla każdego jest odzwierciedleniem stereotypowego wyobrażenia o wybitnym naukowcu. Jest tak mocno zakorzeniony w naszej świadomości, że nie potrafimy sobie wyobrazić innego wizerunku takiego człowieka. Widzimy ślęczącą nad swoimi materiałami, wychudzoną, zamyśloną postać. Chłodny, logiczny umysł nie pozwala jej na rozmyślanie o swojej lubej czy zdobyciu modnej materialnej rzeczy. Barbara Goldsmith, autorka książki „Geniusz i Obsesja. Wewnętrzny świat Marii Curie”, obala tę wizję, pokazując postać wybitnej chemiczki i fizyczki.
Biografia została napisana w 2004 roku, między innymi na podstawie ujawnionych w latach dziewięćdziesiątych archiwów rodziny Curie. Były to dzienniki Marii, dzienniki jej córek oraz listy i różnego rodzaju publikacje naukowe. Pisarce posłużyła także książka „Maria Curie” opublikowana przez córkę uczonej – Ewę. „Geniusz i Obsesja…” pokazuje Marię Curie nie tylko jako wybitnego badacza chemii i fizyki, ale przede wszystkim jako kobietę, matkę i namiętną kochankę. Droga Skłodowskiej do sławy była trudna i pełna przeciwności losu. Poczynając od jej polskiego pochodzenia, poprzez skutki rozpoczęcia I wojny światowej, na dyskryminacji ze względu na płeć kończąc. Jako pierwsza kobieta w historii została dwukrotną noblistką. W 1903 roku za badania nad zjawiskiem promieniotwórczości oraz w 1911 za wydzielenie czystego radu. Nie radziła sobie z obowiązkami życia codziennego do tego stopnia, że popadała w głębokie stany depresyjne. Obsesyjnie kochała swoją pracę, za własne ukochane dziecko uważała wynaleziony rad. Ale równie mocno kochała ludzi. I tutaj zaczyna się jej gehenna niemożności pogodzenia tych dwóch światów.
Historyczka Goldsmith weszła głęboko w psychikę Skłodowskiej. Opisała ją jako człowieka niezłomnego w swoich badaniach, nawet jeżeli zagrażają one zdrowiu i życiu. Maria była filantropką opowiadającą się za pokojem na świecie, zagorzałą feministką i aktywistką. Mówiła to, co myślała i nie bała się osądów innych. Kiedy zarzucono jej niemoralne prowadzenie się, Maria odpowiedziała na zarzuty członka Komitetu Noblowskiego stwierdzeniem: „w rzeczywistości Nagroda została przyznana za odkrycie radu i polonu. Uważam, że nie ma związku pomiędzy moją pracą zawodową a realiami życia prywatnego. (…) Zasadniczo nie mogę zaakceptować poglądu, że na uznanie wartości pracy naukowej winny mieć wpływ oszczerstwa i pomówienia dotyczące prywatnego życia… jestem przekonana, że wiele osób podziela tę opinię”. Sprawa tego „niemoralnego prowadzenia się” była dla niej przez długi czas piętą achillesową. A wszystko przez Paula Langevina, żonatego naukowca, w którym Maria bez pamięci zakochała się po śmierci męża Piotra. Nikt pewnie nawet nie przypuszcza, że w listach do Paula dyskretnie sugerowała mu pozbycie się małżonki. Po ujawnieniu prasie listów do Langevina przez żonę naukowca zaczęła się nagonka na Marię. Jej dokonania jako naukowca zostały zdeprecjonowane, a jej pracę ograniczono do roli asystentki. Sugerowano Marii, że jest tylko kobietą i prędzej czy później można było się spodziewać, że nie powstrzyma się przed takimi słabostkami, które dręczą słabszą płeć. Tego typu przytyki były potwierdzeniem właśnie stereotypowego postrzegania naukowca – beznamiętnego, zimnego analityka. Maria po raz drugi po tragicznej śmierci Piotra zainteresowała się człowiekiem, nie faktami naukowymi.
Najbardziej interesującą kwestią poruszaną w książce jest jednak stosunek Skłodowskiej do swoich dwóch córek. Nie okazywała im zbytniej czułości ani nie rozmawiała z nimi za często. Wydawało się, że traktuje je jak swoje trofea, podobne do radu czy polonu. Opisywała w dzienniku ich cechy charakteru (jak robiła to w przypadku pierwiastków), to, czym się interesują, czy w jakich dziedzinach nauki są dobre. Autorka przypuszcza, że Maria nieświadomie powieliła schemat wyniesiony ze swojego rodzinnego domu, w którym jako mała dziewczynka nie miała bliskich relacji z matką. Irena i Ewa tłumaczyły sobie to zobojętnienie olbrzymim znaczeniem nauki dla ich matki. Często jednak w listach do niej zaznaczają, że brakuje im jej obecności i dobrego słowa. Maria zdawała się nie do końca to rozumieć. Kiedy umarł Piotr, Irena bardzo to przeżyła. Budziła się w nocy z pytaniem, czy mama też nie żyje. Ona natomiast nie przypisywała temu specjalnego znaczenia. Pisała: „nic nie mówi na temat swojego ojca (…). Wydaje się, że już przestała o nim myśleć, chociaż ostatnio poprosiła o jego zdjęcie, które zabraliśmy z okna jej pokoju”. Nie przyszło jej do głowy, że Irenka cierpi w milczeniu, gdyż sama Maria zakazała mówić w domu o ojcu. Pisała w pamiętniku tuż po śmierci Piotra: „dzieci moje (…) nie mogą we mnie życia rozbudzić”. Skłodowska, mimo bezgranicznej miłości do męża, a później do kochanka, nie potrafiła aż tak mocnych uczuć żywić do własnych córek i może właśnie w tym momencie przywdziała maskę twardego naukowca. Być może było jej łatwiej pracować, nie angażując się nazbyt w życie rodzinne?
Bogaty portret psychologiczny bohaterki występuje obok dokładnych analiz jej pracy badawczej oraz pracy znanych jej naukowców. Historyczka pokazuje niemalże walkę badaczy o jak najszybsze opublikowanie oczekiwanych badań. Ten „wyścig szczurów” napędzał Marię, ale jednocześnie powoli ją zabijał.
Maria Salomea Skłodowska-Curie zmarła 4 lipca 1934 roku na skutek nieodwracalnych zmian w kościach i innych narządach wewnętrznych spowodowanych białaczką wynikającą z wieloletniego wystawienia się na naświetlanie promieniami radu. Jej ciało wraz z ciałem męża Piotra Curie zostało przeniesione 20 kwietnia 1995 roku na zasłużone miejsce pod kopułą paryskiego Panteonu.
Barbara Goldsmith za książkę „Geniusz i Obsesja. Wewnętrzny świat Marii Curie” otrzymała w 2007 roku nagrodę amerykańskiego Instytutu Nauk Fizycznych.
—————————————————————
„Geniusz i Obsesja. Wewnętrzny świat Marii Curie”, Barbara Goldsmith, Wyd. Dolnośląskie, kwiecień 2011.