Nieobojętny świat Justyny Rybak

PRZEMÓC – PRZEMOC, Ratujmy dzieci świata, BiozagrożeNIE! – to tylko kilka z haseł, które pojawiły się na plakatach wystawy „Nieobojętny świat Justyny Rybak”. Problemy społeczne zdają się uderzać bardziej właśnie w formie plakatu. Co nam po tysiącach filmów dokumentalnych, które nie trafiają do przeciętnego widza? To Plakacista ma za zadanie dotrzeć z problemem do każdego, nawet spotkanego przypadkiem na ulicy człowieka. Zdaje się, że właśnie Justyna Rybak próbuje „zaczepić” nas, tych będących częścią bezkształtnego tłumu. To ona zmusza nas do tego, abyśmy spojrzeli z zainteresowaniem na sprawy, które w codziennym życiu gdzieś nam umykają. To problemy z pierwszych stron gazet, jak np. trzęsienie ziemi w Japonii, Katyń czy tragedia smoleńska oraz to, o czym nie myślimy na co dzień – np. handel dziećmi. 

(fot: Elżbieta Siwik)

Wystawa została podzielona na dwie części. Pierwsza to wyżej wspomniana tematyka społeczna, zaś druga to świat telewizji. Możemy tam zobaczyć plakaty przedstawiające ludzi, wręcz „pożartych” przez telewizję. Pracom towarzyszy animacja przedstawiająca przeciętnego człowieka „naświetlonego” zbitką informacji, które każdego dnia sprzedają nam media. To one kreują wizerunek najważniejszych celebrytów kraju, dlatego każdy z nas może czuć się przesiąknięty tą medialną karmą. Justyna Rybak stara się nam powiedzieć, abyśmy bardziej krytycznie odbierali to, co telewizja serwuje nam na talerzu. To właśnie dlatego zwraca uwagę na plakaty społeczne, bo tego w telewizji niestety nie da się zobaczyć. W oczy rzuca się kontrast pomiędzy sprawami ważnymi a tymi, którym telewizja nadaje znaczenie. Już krótka rozmowa z artystką pokazuje nam, o co tak naprawdę chodzi.

Reflektor: Skąd tytuł „Nieobojętny świat”?

Justyna Rybak: Głównie pokazuję plakaty społeczne, stąd „Nieobojętny świat”, to jest mój Nieobojętny świat”. Od tematów tragedii, które się ostatnio wydarzyły, jak trzęsienie ziemi w Japonii czy Smoleńsk – po zdarzenia dotyczące wykorzystywania dzieci na świecie przez dorosłych, czego przykładem jest cykl prac „Ratujmy dzieci świata”. Takie sprawy nie są tak mocno nagłaśniane w mediach jak tsunami w Japonii czy tragedia smoleńska. Zwykle nawet nie zdajemy sobie sprawy, jak wielka liczba dzieci jest co dzień porywana w celu pobrania organów czy wykorzystywania seksualnego. Minimalna liczba filmów dokumentalnych, które poruszają te trudne tematy jest puszczana widzom w późnych godzinach czy nawet nocą, natomiast w godzinach największej oglądalności telewizja wyświetla nam głównie programy rozrywkowe. Niestety w świecie współczesnym większość ludzi czerpie informacje o nim z mediów. Mimo możliwości choćby poczytania w Internecie o prawdziwym, czasem wręcz okrutnym świecie, większość woli portale społecznościowe i życie według przysłowia „czego oczy nie widzą…”

(fot: Elżbieta Siwik)

Reflektor: Skąd bierzesz pomysły? Które sprawy są dla Ciebie ważniejsze, które mniej ważne?

Justyna Rybak: Gdy coś się wydarzy, każdy z nas (przynajmniej ten, kto ma większą wrażliwość) w jakiś sposób odreagowuje. Niektórzy płaczą, krzyczą, inni piszą piosenki, wiersze, jeszcze inni malują. Tak naprawdę każdy z nas zawsze działa pod wpływem jakichś bodźców. Pamiętam, że gdy dowiedziałam się o rozbitym samolocie w Smoleńsku, szykowałam się wtedy na zajęcia ze studentami, miałam jeszcze 40 minut do wyjścia, więc usiadłam przed tabletem i narysowałam 96 ptaków na tle samolotu. Jeśli chodzi o temat Dzieci świata, to od bardzo dawna chciałam go zrealizować. Miałam potrzebę dotknięcia tematu dziecka, dziecka, które jest bezbronne i niewinne, przez co wykorzystywane w celach wojny, sprzedawane. Cały czas ktoś podchodzi do mnie na tym wernisażu i pyta, czy to jest prawda. Tak, to jest prawda, bardzo długo szukałam tych materiałów, bo są niedostępne na co dzień.

Reflektor: Twoje plakaty są połączeniem słowa, zdjęć, symboli i innych elementów. Jak wygląda proces twórczy, zaczynasz od hasła czy od zdjęcia?

Justyna Rybak: Z reguły najpierw jest temat, a potem myślę, jak go graficznie przedstawić.

Reflektor: A skąd temat mediów? W drugiej sali mamy animację dotyczącą tego, jak wpływają na nas media.

Justyna Rybak: Jest to temat, który kontynuuję od czasu mojej pracy dyplomowej. Wtedy zaczęłam rewidować media, sprawdzać, jak działają, jak wpływają na społeczeństwo i odwrotnie, w końcu media są tworem człowieka. Jesteśmy od nich uzależnieni. Jadąc samochodem, słuchasz radia, w pracy serfujesz w necie, wchodząc do domu, oglądasz telewizję, jedząc rogalik z dżemem, czytasz gazetę. Media mają olbrzymi udział w budowaniu naszych odniesień do realności. Dostarczają informacji, ale i je pomijają, sprawiając, że te nieobecne w przekazie medialnym są nieobecne również w naszej świadomości. Używam projekcji multimedialnej dla zobrazowania tego procesu – nakładam zapisy fotograficzne na realne postaci i gesty, wyodrębniam i ponownie składam elementy obrazowe, prześwietlam ułożone w sens zdania, aby wyodrębnić z nich nowe treści – rewiduję.

(fot: Elżbieta Siwik)

Reflektor: Jak widzisz misję artysty?

Justyna Rybak: Tworzenie dobrej sztuki. Sztuka i bycie artystą jest dla mnie jak oddech, całkowicie naturalne. Tak samo jak naturalne jest to, że sztuka potrzebuje odbiorców. To naturalny proces, w którym jako artysta poprzez wystawę otwieram się, pokazując, w jaki sposób podchodzę do danych tematów osobiście. Jeśli odbiorca zachwyci się moim dziełem lub w jakikolwiek sposób wpłynie to na niego, uważam misję za spełnioną.

Justyna Rybak porusza tematy społecznie istotne, sprawia, że obok jej prac nie da się przejść obojętnie. Artystka jest wrażliwa na bieżące problemy. Słowo jak pocisk celnie trafia w ważne kwestie, a w połączeniu z obrazem i symboliką tworzy mieszankę wybuchową. Już sam tytuł wystawy „Nieobojętny świat” niejako skłania nas do otwarcia oczu na sprawy, nad którymi nie zastanawiamy się na co dzień. Artystka porusza m.in. problem niepełnosprawnych, wandalizmu oraz handlu żywym towarem (w tym przypadku dziećmi). Przemierzając przestrzenie wystawy udało mi się wymienić poglądy z innymi obserwatorami (a konkretnie obserwatorkami) ekspozycji.

„Bardzo dobry pomysł rozmieszczenia wystawy w dwóch przestrzeniach. Oddzielone dwa tematy, pomimo że gdzieś powierzchownie spójne. Temat pierwszy, czyli to, czym karmi nas telewizja, bardzo ciekawy, brutalnie przedstawiony, tak jak naprawdę jest. Z kolei drugi nieco łagodniej, ale też bardzo wymownie przez czcionkę i hasła, które odpowiednio mocniej albo trochę słabiej wyświetlone były na plakacie. Świetna symbolika. Moja ulubiona praca to plakat mówiący o sprzedawaniu dzieci jako żywe organy” – mówiła Joanna Wawrzyńska.

Kolejną rozmówczynią była Iwona Sztuba, studentka Studium Aktorskiego przy Teatrze Śląskim. „Bardzo intensywnie na mnie oddziałała ekspozycja związana z telewizją, wżera mi się pod mózg, jak telewizja, w tym diabolicznym sensie. Działa tak samo, tylko dla nas ma to ładną oprawę, kojarzy mi się z filmami Lyncha. Natomiast w społecznych problemach zwróciłam uwagę na prace dotyczące handlu dziećmi. Liczby, które są uwzględnione na plakacie, dają dużo do myślenia. Te dotyczące Japonii i Katynia trochę mniej mnie obeszły, może dlatego, że te tematy są takie świeże. Najbardziej podobała mi się praca „Przemóc – przemoc”.

Wszystkich, którzy pragną na własne oczy zobaczyć ekspozycję oraz odczytać zawarty w niej przekaz, zapraszamy do Miejskiego Centrum Kultury w Mysłowicach. Wystawa trwa do 28 kwietnia 2011.

Notka biograficzna:
Justyna ®ybak urodzona 1983 roku w Częstochowie. Jest absolwentką Akademii Sztuk Pięknych w Katowicach, kierunku Grafika, specjalność Projektowanie Graficzne. Justyna mimo krótkiego stażu artystycznego ma w swoim dorobku wiele nagród i wyróżnień w konkursach krajowych i międzynarodowych. Najważniejsze z nich to: Nagroda Rektora Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach na 20. Biennale Plakatu Polskiego w Katowicach w 2005 roku; wyróżnienie honorowe w kategorii Debiut im. Henryka Tomaszewskiego na 20. Międzynarodowym Biennale Plakatu w Wilanowie w 2006 roku, wyróżnienie honorowe na I Międzynarodowym Biennale Grafiki Cyfrowej w Gdyni w 2008 roku.