Wolność od imaginacji
Sen czy jawa? Obłuda czy rzeczywistość? Jak bardzo dajemy się ponieść naszej wyobraźni? Czy jesteśmy zdolni doprowadzić się do upadku z powodu własnej pychy? Na te i inne pytania odpowie „Płonąca żyrafa” Salvadora Dalego.
Dlaczego płoniesz?
Bo ja wiem… Szczerze powiedziawszy, mam to w nosie. Ponoć oczyszczam się z niedobrych mocy, pozbywam się złych duchów ze swego ciała. Jedni mówią, że to mój własny cień ucieka ode mnie, a drudzy, że sieję grozę i przestrzegam innych przed dewastującym wszystko ogniem, wypalającym każdą materię. Gdzieś słyszałam, że wskazuję drogę błąkającym się duszom. Ale czy to prawda – nie wiem. Ja po prostu płonę. Taka moja dola.
Te dwie postacie przed tobą, co one robią?
No jak to co? Szukają własnego ja.
Szukają własnego ja?
Zgubiła je otaczająca rzeczywistość…
Co to znaczy?
Ich świat się wali. Dla tej drugoplanowej istoty jest jeszcze szansa, ale ta pierwsza jest już w fazie destrukcji.
Czym jest to spowodowane?
Czując w sobie pustkę, niszczeje od środka, a stopniowo także na zewnątrz.
Skąd więc ta pustka?
Opierając się na fundamentach wyobraźni, która początkowo ubezpieczała jako nadzieja, monstrum doprowadziło się do zguby. Zaufało, wręcz uzależniło się od fantazji, która okazała się złudna i pozbawiła niegdyś osobę, dzisiaj paskudę – wolności.
Jak to możliwe? Przecież marzenia są nam potrzebne!
Nie mylmy marzeń z wyobraźnią czy fantazją, które mogą się przemienić w urojenia, iluzję, fanaberię. To może być niebezpieczne. Zresztą – można robić wszystko, trzeba tylko znać umiar. Bo bez rozwagi idziemy na pewną śmierć.
Co z tą drugą figurą?
Jej stadium zgnilizny nie jest jeszcze tak dramatyczne. Póki co cieszy się ze swych materialnych osiągnięć, jest zachwycona, triumfuje. Nie ma pojęcia, co ją czeka, a jej wyobraźnia ma się (że się tak dosłownie wyrażę) kwitnąco. Ale to tylko kwestia czasu. Wkrótce jej głowa i dłonie będą się żarzyć tak samo jak u poprzedniczki. A wtedy pozostanie jedynie ból odpadających od konstrukcji mięśni i kończyn.
Rzeczywiście tak musi być? Nie ma na to rady?
O to proszę mnie nie pytać. Ja tu jestem tylko płonącą żyrafą.
Kim jest tajemniczy niewielki osobnik obok ciebie?
On chyba zmierza w stronę góry widocznej w tle. Albo z niej wraca. Podejrzewam, że to nieświadomy niczego organizm, który nie zauważa, co się wokół niego dzieje.
Więc czym to stworzenie jest zajęte? Czyżby podziwiało krajobraz?
Ależ proszę zobaczyć, jakie tu wszystko jest jałowe i tchnie beznadziejnością! Jeśli zachwyca się widokami, to nie wiem, co w nich widzi. Chyba, że odnajduje w tym jakieś ukryte piękno… Może to jest sposób na uniknięcie klęski. Wydaje mi się, że to jest swoisty przykład manifestowania swojej wolności. Wolności od imaginacji.