Bowiem Bowie gra tam. I inne powody, dla których warto obejrzeć i zadumać się nad filmem „The Man Who Fell to Earth”

Gdy spotykają się ze sobą przedstawiciele różnych kultur, o różnych tradycjach, dziedzictwie i mentalności, niejednokrotnie ma miejsce to, co zwykło się nazywać szokiem kulturowym. Tym dotkliwszym, jeżeli jednostka znajduje się w obcej krainie zupełnie sama i niewiele wie o kulturze, z jaką przyszło jej się zetknąć. Z drugiej strony, często nawet najgruntowniejsza wiedza teoretyczna okazuje się mało przydatna w konfrontacji z praktyką…
A co, jeśliby spojrzeć na całą kulturę ludzką jako obcą, taką, która bez względu na swoje wewnętrzne zróżnicowanie pozostaje jedną wielką terra incognita? Gdzie wtedy ma szukać schronienia przybysz z zewnątrz? I jak może się dla niego skończyć taki hiperszok kulturowy?

(fot: Milena Dziadak)

(fot: Milena Dziadak)

„Człowiek, który spadł na ziemię” w reżyserii Nicolasa Roega, choć nakręcony został ponad trzydzieści lat temu, wciąż pozostaje aktualny w zakresie pytania o generalną kondycję ludzką, zwłaszcza, że nie przedstawia jej w zbyt korzystnym świetle… I mimo że jest to film science-fiction, opowiedziana historia zdaje się wyjątkowo boleśnie down to earth, przy czym angielski termin ma w tym kontekście szczególną wymowę.

Oto bowiem na Ziemi, w Stanach Zjednoczonych, zjawia się przybysz z obcej planety – upodobniwszy się do istoty ludzkiej, podaje się za Anglika o imieniu Thomas Jerome Newton. Dzięki swojej pozaziemskiej wiedzy i projektom rozmaitych nowatorskich wynalazków, zdobywa w końcu fortunę i staje się prezesem potężnej technologicznej korporacji – wszystko po to, by skonstruować statek kosmiczny i przetransportować zapas wody na swoją rodzimą planetę, która cierpi z powodu katastrofalnej suszy.  Niestety, przebywając wśród ludzi, doświadcza chciwości i hipokryzji, uzależnia się od alkoholu i telewizji, wreszcie pada ofiarą rządowych knowań, co stawia jego powrót do domu pod dużym znakiem zapytania.

W roli głównej wystąpił znany muzyk David Bowie i choć była to jego pierwsza duża rola, wydaje się on do niej stworzony. Jego androgyniczna uroda, szczupła sylwetka, blada skóra i charakterystyczne oczy (wskutek wypadku w latach szkolnych ma trwale rozszerzoną lewą źrenicę) sprawiają, że faktycznie jest w nim coś nieziemskiego i efemerycznego. Dodatkowo, choć to paradoksalne, zasługa braku aktorskiego doświadczenia Bowiego idealnie oddaje zagubienie i poczucie wyobcowania bohatera, które postępuje wraz z jego „ludzkimi” nałogami. Duże wrażenie robi scena, w której Thomas siedzi przed ścianą telewizorów, spośród których każdy emituje inny program (zastanawia, choć nie dziwi, przewaga scen seksu i przemocy), i nie będąc w stanie oderwać wzroku, krzyczy: „Wynoście się z mojej głowy!”. Odpowiada jej inna ze scen, w której opresyjne media zostają zastąpione żywymi ludźmi, a Newton, otoczony przez tłum naukowców, poddawany jest różnorakim testom i badaniom. Ugrzecznione, ale sprawiające wyjątkowo fałszywe wrażenie, zachowanie personelu w białych fartuchach skontrastowane jest z przerażeniem i niepewnością istoty, która tak naprawdę nie rozumie, co się z nią dzieje i czego chcą ci wszyscy ludzie. Ukazana zostaje w ten sposób zimna potęga manipulacji i ubezwłasnowolnienia – bowiem ani telewizyjne obrazy, ani aparatura naukowców bynajmniej nie zamierzają „się wynieść”.

Sam film może budzić kontrowersje od strony technicznej – specyficzny sposób montażu, nagłe cięcia, brak jasno sprecyzowanych przejść czasowych powodują nieco chaotyczne wrażenie, ale – jak zaznaczył sam reżyser – chodziło tu o efekt pewnej bezczasowości. Dla Thomasa czas płynie inaczej niż dla ludzi i wspomniane zabiegi pomagają w spojrzeniu na ziemski świat „okiem kosmity”, podkreślając to, jak obcy mógłby on się wydawać komuś z zewnątrz.

„Człowiek, który spadł na Ziemię” czy może raczej „Człowiek, który upadł na Ziemi”? Upadł przez nałóg zaciemniający klarowność umysłu, upadł przez ludzkie zakłamanie, przez żądzę pieniądza. I choć Newton pochodzi z innej planety, tu, na Ziemi, pozostaje pytanie, czy przypadkiem wszystkie te rzeczy nie są zbyt dobrze znane także jej mieszkańcom, a uzależnienia, chciwość i medialny wrzask nie powodują, że niejednokrotnie ktoś z nas staje się niczym obcy w obcej ziemi, nierozumiejący jej praw i stopniowo tracący kontrolę nad tym, co się wokół dzieje.

——————————————————————————————

„Człowiek, który spadł na Ziemię”/„The Man Who Fell to Earth”

Reżyseria: Nicolas Roeg

Wielka Brytania 1976