I bądź tu mądry! Czyli czym jest opakowanie bez zawartości i czym jest zawartość w brudnym opakowaniu?

Antyczni Grecy wynaleźli coś, co zwali kalos kagathos. I znaczyło to ni mniej, ni więcej, tylko piękny i dobry. Cieleśnie, jak Bóg nakazał – piękny, a duszą, jak Bóg przykazał – dobry. Oba te pierwiastki Grecy utożsamiali z człowiekiem idealnym, olimpijskim bóstwem, które (należy zauważyć) tworzyło się na nasz kształt. Posągi bogów były przecież ludźmi o muskularnych, opływowych ciałach, a z ich twarzy biła mądrość.
Czym dla nas dzisiaj jest kalos, a czym kagathos? I czy nie mamy do czynienia z hiperbolizacją – w obu przypadkach?

(fot. Milena Dziadak)


Kolorowe brukowce i poranne dzienniki wypełnione są po brzegi pięknymi ludźmi. To na nich oglądamy ubrania, które powinniśmy mieć, i słuchamy rad, jacy powinniśmy być. Czasami, szczególnie w nocy, emitowane są pasma gier interaktywnych. Urocze blondynki każą nam ułożyć wyraz z 4 liter na T, dodając przy tym że gra – faktycznie, trudna – może nam przynieść należytą gotówkę. Czasami, szczególnie późno w nocy, emitowane są pasma filmów wysoko rozrywkowych dla dorosłych. Kolor włosów i oczu jest tu mniej ważny, jednak Grecy dostrzegliby skutki i spuściznę swoich łaźni i basenów. Pan i pani, dalecy od miłości, kultywują greckie kalos do potęgi. Pomimo wszelkich refleksji jakich wtedy doznajemy, pomijając mgłę przekazu danego filmu, nie możemy przejść obojętnie obok piękna bijącego z ekranu. Są to materiały ludzkie, wyselekcjonowane i dobrane tak, aby uderzać w nasze wyrafinowane i wyrobione gusta. Czasami na owo wyrabianie gustów, których podejmują się kolorowe czasopisma, narzekamy. Mówimy, stworzony został kanon niedoścignionego piękna, do którego normalny człowiek nie jest w stanie dotrzeć. Postawiono nam poprzeczkę, którą spełniają tylko gwiazdy kin albo telewizji. Napatrzywszy się więc na owe piękne twarze, ubrania i talie – wychodzimy z pokoju, gasząc telewizor, w świat, który również był napawany tym samym kanałem. Pracodawca chciałby mieć przy sobie panią z reklamy, chłopak z mieszkania obok też chciałby mieć panią z reklamy i nasz ojciec wolałby panią z reklamy. Skąd więc ta konsternacja, jeśli podczas wyboru – zostanie wybrany ktoś inny?

Sprawa ze słowem kagathos ma się trochę inaczej. Być dobrym i mądrym jest poniżej pewnych norm ułatwiających przeżycie na poziomie prozaicznego szczęścia. Każdy mądry, doświadczając świata XXI wieku, zauważa, jak bardzo czyha się na jego niemądrość. I świadom procesów staje się nieszczęśliwy. Tylko głupiec może być szczęśliwy, bo tylko on tkwi w ciemności i niezrozumieniu. Nie przejmuje go dziura ozonowa, przerwy w dostawie gazu od Rosji, konflikt w jakimś kraju pełnym piasku i głośnych ludzi. Nie dostrzega zmian klimatycznych, chorób i głodu trzeciego świata. Człowiek mądry jest na bakier ze spokojem. Leżąc w łóżku, myśli o tym, co dzieje się w jego głowie, podczas kiedy głupiec nuci zasłyszaną piosenkę. Zbyt długo myśleć i siedzieć w swej głowie – rzecz destrukcyjna. Jedynie dobroć ma szanse przynieść wewnętrzne uspokojenie i oczyścić sumienie. Pomoc nigdy nie jest bezinteresowna, bo bezinteresowność mogła istnieć tylko między światłem a ciemnością. Kiedy pojawił się Bóg i stwarzał świat na swą chwałę, bezinteresowność umarła i do tej pory nie wróciła. Kiedy więc dobry człowiek pomaga innym, podnosi swój poziom autozadowolenia i rozwiewa wątpliwości, że tak należy żyć.

Grecy w swojej idei kalos kagathos mieli sporo racji. Czym jest opakowanie bez zawartości i czym jest zawartość w brudnym opakowaniu. Ślepy Diogenes chodził z lampą, wołając „szukam człowieka!”. Choć pewnie gdyby widział i żył dzisiaj, szukałby pięknej, inteligentnej blondynki. Takiej jak pani z reklamy, która wie, czym jest benzoesan sodu.

Mateusz Sądaj