Wpadki filozoficzne

Nie będzie to typowa zachęta do filozofii, no bo jak tu dzisiaj do niej zachęcać? Należałoby zapewne wykorzystać w reklamie jakąś obnażoną pannę lub ewentualnie zatrudnić znanego aktora. Moim faworytem byłby Bruce Willis, ale on właśnie zaangażował się w promowanie polskiej wódki. Cóż, wybrał tę lepszą stronę życia. Trudno do filozofii zachęcać, a poniższy tekst będzie raczej wodą na młyn dla tych, którzy od wieków powtarzają, że filozofia to zajęcie dla umysłów nieco obłąkanych. Ja osobiście całkowicie się z tym zgadzam, chociaż nieco inaczej definiuję stan obłąkania. Nie mogę się jednakże powstrzymać, by ostrzem ironii nie ugodzić w tę szacowną dyscyplinę.


Bądźmy szczerzy, filozofia to rzecz wspaniała, prawdopodobnie jedna z najwspanialszych, jakimi ludzkość dysponuje (obok piłki nożnej i rock ‘n’ rolla), jednakże ludzie, którzy się nią zajmują, czasami po prostu przesadzają. Wytrawni badacze bytu i przysługujących mu atrybutów niejednokrotnie zapuszczając się na tereny abstrakcji, zboczyli na teren absurdu. Chciałby tutaj przedstawić trzy największe niedorzeczności, jakie do tej pory udało mi się spotkać na mojej krótkiej drodze umiłowania mądrości.

Miejsce trzecie zajmuje książę idealizmu niemieckiego, Georg Wilhelm Friedrich Hegel. Nie wszyscy tego człowieka cenili. Zgryźliwy Schopenhauer śmiał nawet nazywać myśl heglowską „bezsensowną pseudomądrością”. Nie zrażając się tą opinią, sięgnąłem w natchnieniu po ów kamień milowy myśli ludzkiej, jakim jest jedno z najwspanialszym dzieł Hegla – Fenomenologia ducha. Dzielnie przebijałem się poprzez kolejne tezy i antytezy, by mniej więcej w połowie lektury odczytać coś, co na zawsze zmieniło mój odbiór wszechświata. Pisze Hegel:

RZECZYWISTOŚCIĄ I ISTNIENIEM CZŁOWIEKA JEST KOŚĆ JEGO CZASZKI.

Mocne. Porażające swą oczywistością. Z nóg zwalające. Przez chwilę nie mogłem uwierzyć własnym oczom, co wcześniej zdarzyło mi się tylko w momencie narodzin. Gdy doszedłem do siebie, w głowie miałem tylko jedną myśl: wyrzucić tę książkę przez okno i natychmiast zmienić swoje zainteresowania. Zważając jednak na to, jakich rozmiarów jest to dzieło, oraz mając na uwadze, że mieszkam na czwartym piętrze, powstrzymałem się od zamierzenia numer jeden, gdyż spadłszy komuś na głowę, Fenomenologia ducha mogłaby faktycznie wpłynąć na ukształtowanie czaszki tej osoby. Potem naszła mnie jednak niespodziewana refleksja. Stanąłem przed lustrem i zacząłem bacznie przyglądać się mojej głowie. Po kilkunastu minutach niektóre sprawy zaczęły ukazywać mi się w zupełnie nowym świetle: wysokie czoło – zainteresowanie Platonem, wypukłość z tyłu głowy – niechęć do filmów Jarmuscha, nieco skrzywiony nos – no cóż, wychowywałem się na trudnym osiedlu… Idee Hegla zaczęły do mnie powoli docierać. Zainteresowania jednakże zmieniłem (przynajmniej odrobinę), gdyż przez najbliższych kilka lat do idealizmu niemieckiego nie sięgnę. Kilka dni po tym wydarzeniu zakupiłem w księgarni opus magnum Schopenhauera.

Miejsce drugie przypada filarowi, na którym wznosi się cała teologia i filozofia chrześcijańska. Św. Tomasz z Akwinu – bo o nim mowa – w swojej kilkudziesięciotomowej Sumie Teologicznej zajmuje się niemalże każdym elementem ludzkiej, a nawet anielskiej i boskiej egzystencji. Oczywistym jest, że nie mógł on w żadnym wypadku zaniedbać kwestii eschatologicznych, gdyż przeznaczenie człowieka do życia w wieczności było w ówczesnej myśli europejskiej jednym z ważniejszych punktów. Postanowił Doktor Anielski zmierzyć się również z dosyć kłopotliwym dogmatem, jakim jest zmartwychwstanie ciała. Cały dramat zaczyna się właśnie w tym momencie, gdyż Św. Tomasz – sam mający ciało dosyć obszerne – zaczyna niepokojąco wchodzić w  nieco krępujące szczegóły. Zadaje on pytanie, czy zmartwychwstaną również nasze włosy i paznokcie. Po długich i wyczerpujących rozważaniach rozstrzyga: TAK, nasze włosy i paznokcie również zmartwychwstaną. Jest to sprawa niebanalna w odniesieniu do naszego codziennego życia. Ja osobiście nie przepadam za swoimi włosami: są sztywne i zupełnie nie chcą się układać. I ja mam z nimi spędzić całą wieczność? A kwestia paznokci? Niewątpliwie zacząłem inaczej postrzegać kobiety, które w salonach kosmetycznych wydają grube pieniądze na manicure, gdyż na Sądzie Ostatecznym niewątpliwie zrobią lepsze wrażenie niż faceci z brudem za paznokciami. Na tym jednak Akwinata nie poprzestaje, gdyż jest jeszcze jedna istotna kwestia: co będzie z tymi, którzy podczas sądnego dnia nie zrobią najlepszego wrażenia? Będzie z nimi źle. Przez całą wieczność będzie ich podgryzał robak. Tych, którzy prowadzą naganne życie, a jednocześnie brzydzą się wszelakich robali chcę tu jednak pocieszyć. Będzie to robak duchowy. Można odetchnąć z ulgą, choć jak na mój gust – duchowy czy nieduchowy, w dalszym ciągu robal.

Przyszła pora na absolutnego zwycięzcę w tych zawodach. Nie może nim być kto inny, jak Arystoteles – jeden z najgenialniejszych badaczy wszechcałości. Miał on jednak pewną słabość: musiał zbadać wszystko, całą przyrodę, rośliny i zwierzęta, grzyby i pierwotniaki, cytryny i oliwki. W tak zaciekłym badaniu można czasem dojść do wniosków dość specyficznych. Nie jestem na tyle tęgim umysłem, by jakoś to streścić, więc chcę tutaj pozostawić Was sam na sam z tym, co ja nazywam „nieznaną stroną Arystotelesa”:

Element ziemi w mleku ścina się pod wpływem soku figowego, jeśli się je gotuje, jak to czynią lekarze. W taki zazwyczaj sposób oddziela się serwatkę od sera. Oddzielona serwatka nie zgęszcza się, lecz wygotowuje się jak woda. […] Podobnie zachowuje się krew. […] Niektóre jej gatunki, na przykład krew jeleni, nie twardnieją z powodu dużej ilości wody oraz niskiej temperatury. Dlatego, że nie posiadają włókienek, te bowiem składają się z elementu twardego.

W odwiecznym sporze: Platon czy Arystoteles, punkt dla tego pierwszego. Może i świat idei jest nieco nierzeczywisty, ale badanie rzeczywistości – jak widać – nie koniecznie jest zajęciem pełnym chwały.

Na sam koniec chciałbym mocno zaznaczyć i z całą siłą podkreślić: wszyscy trzej tutaj przeze mnie przytoczeni byli wielkimi myślicielami, którzy w nieoceniony sposób przyczynili się do rozwoju tego wspaniałego dziedzictwa, jakim jest filozofia. Zachęcam więc z tego miejsca do lektury ich dzieł. Nie należy się zrażać kilkoma drobnymi wpadkami.
————————————————–
Georg Wilhelm Friedrich Hegel, Fenomenologia ducha, Fundacja Aletheia, Warszawa 2002
Św. Tomasz z Akwinu, Suma Teologiczna w skrócie, Wydawnictwo Znak, Warszawa 2006
Arystoteles, Meteorologika. Dzieła wszystkie, tom 2, PWN, Warszawa 2003