Początekoniec: wystawa Stanisława Dróżdża

Słowo posiada moc niezwykłą. Tworząc słowo, tworzymy rzeczywistość, powołujemy ją do życia, rozszerzamy granice naszego myślenia. Słowo jest zatem czymś płynnym, plastycznym. Czy jednak obraz, pełna plastyczność tego, co widzimy, może zamknąć się w słowie? Czy słowo może stać się obrazem? Dla Stanisława Dróżdża, wybitnego polskiego artysty, odpowiedź na to pytanie może być tylko twierdząca.

źródło: www.drozdz.art.pl

Wchodząc na najnowszą wystawę w Galerii Sztuki Współczesnej BWA , od samego początku uderza nas wizja sztuki tak innej od tej, do której przyzwyczajona jest wyobraźnia przeciętnego odbiorcy – takiego, dla którego słowo to zamyka się w obrazach Matejki czy barwnych pejzażach – że przez moment stoimy jak osłupiali. Sztuka taka może silnie odrzucać swym niezrozumieniem i innością bądź magnetycznie przyciągać, rodzić ciekawość i chęć zanurzenia się w magicznym świecie artysty. I choć może początkowo to pierwsze wrażenie będzie bardziej dominujące, zaczekaj, nie odwracaj się od razu na pięcie, zrób parę kroków do przodu i pozwól się wchłonąć w „pojęciokształty”. Ja dałam się wchłonąć. I nie żałuję.

Stanisław Dróżdż to twórca łączący poezję i plastykę, dla którego słowa, liczby mogą być nośnikiem znaczeń nieskończenie wielu. Bawi się nimi, rozdziela lub łączy, buduje z nich geometryczne kształty i kompozycje. Słowo staje się nośnikiem prawdy. Dzięki pewnej ascetyczności formy, przekazu, możliwość interpretacji nie jest niczym ograniczona – może więc mieścić w sobie o wiele więcej znaczeń niż dzieło bardziej „zrozumiałe”. Ta wolność w sztuce współczesnej, tak jak i w życiu, może stać się albo udręką, albo intrygującym wyzwaniem.

Artysta pozwala nam posmakować także w słowach bardziej złożonych – na wystawie można zapoznać się z próbką jego poezji, która funkcjonując jednocześnie jako obraz i słowo, jest kwintesencją twórczości Dróżdża. Już samo to jest wyróżnikiem artysty i pokazuje jego niebanalne podejście do sztuki. Ale to nie wszystko. Wspomnieć trzeba koniecznie o dwóch kompozycjach Stanisława Dróżdża, które na mnie osobiście zrobiły wrażenie ogromne. Pierwszą z nich stanowi pomieszczenie, od sufitu aż po podłogę wypełnione siecią, pajęczyną żyłek, gmatwaniną linii. Zaglądając do tej niezwykłej abstrakcji, ma się wrażenie nierealności chwili, przeniesienia do zupełnie innego wymiaru. Podobne odczucia, choć przesycone bardziej niepokojem, towarzyszą wizycie w innej sali. Tam kilkanaście klamek przymocowanych do ścian daje obraz niczym z sennego koszmaru, mroczny, pomimo unoszącej się wszędzie bieli.

Ciekawostką jest, że ten nieżyjący od ponad roku twórca jest autorem słynnego „lub”, umieszczonego na budynku Górnośląskiego Centrum Kultury w Katowicach.

Wystawa „Początekoniec. Pojęciokształty. Poezja konkretna. Prace z lat 1967-2007” (w BWA oraz Galerii Sektor I GCK) potrwa do 27 czerwca. Warto ją odwiedzić, bo choć słowa mogą ranić, przynosić radość czy grozę, mogą także fascynować, tak jak w przypadku dzieł Stanisława Dróżdża. Pozwól im zawładnąć także swoją wyobraźnią.