pIsHe Bo LuBiEm
Przyszło nam żyć w czasach, w których dobrem szczególnego rodzaju jest informacja. Informacja jako towar współczesności jednym przynosi zyski, innym straty. Od właściwego jej pozyskiwania, przetwarzania i przesyłania zależy obraz jutra. Informacja jest wyjątkowym zasobem, bowiem trudno ją zatrzymać. Chowanie jej w skarpecie czy gromadzenie w sejfie byłoby pozbawianiem jej życia, a siebie możliwości zysku. Zamiast zatrzymywać informację trzeba wprawić ją w ruch, nadać jej prędkości i dopilnować, aby (póki jest aktualna) nie przestawała płynąć do odbiorców i na nich wpływać.
Jeśli miano najważniejszego dobra współczesności nadamy informacji, najważniejszą cechą tegoż czasu będzie jego prędkość. Produkowane nieprzerwanie ulepszenia skracają drogi, które kiedyś pokonywano latami, łamią bariery kiedyś będące nie do pokonania, dają nowe możliwości, by żyło się już nie tylko lepiej i wygodniej, ale także szybciej. Prędkość, jak dowodził Paul Virilio, stała się cechą kulturową. Stojąc w korku [sic!] nie odprężamy się wsłuchując się we własne myśli czy rozmawiając z potencjalnymi współpasażerami. Z reguły sytuacja przymusowego zwolnienia wywołuje w nas irytację. Szybko się przemieszczamy, szybko mówimy, szybko myślimy. Szybko i na skróty także piszemy. Modyfikujemy język pisany, skracamy wyrazy i zdania, by przyspieszyć i ułatwić komunikację. Czy jednak rzeczywiście ulepszone, szybkie, komputerowo-internetowe pismo pomaga w bardziej efektywnym przekazywaniu informacji?
Zmiana języka pisanego jest znakiem współczesności. Pojawiające się nowe zjawiska potrzebowały nowych nazw. Taka zmiana jest zrozumiała. Jednak częściej niż pojawiają się nowe wyrazy, znikają z użycia lub zostają przekształcone stare. Pojawienie się Internetu jako zasadniczego środowiska komunikacji w dużym stopniu wpłynęło na formy zapisu języka. Formuły porozumiewania się obowiązujące w komunikatorach internetowych, czatach, blogach czy forach zmieniły wygląd języka pisanego. Jako jedne z pierwszych zniknęły ogonki. Znaki „ę”, „ą”, „ż”, „ź”, „ł” czy „ó” praktycznie poszły w zapomnienie. Przyczynę znów można upatrywać w pośpiechu. Komunikacja efektywna to komunikacja szybka. Wciśnięcie jednego klawisza więcej to poświęcenie większej ilości czasu jednej literze. Poświęcenie większej ilości czasu jednej literze to spowolnienie przekazu. Wolny przekaz to słaby przekaz. W podobny do ogonków sposób zniknęły przecinki i wielkie litery (choć te drugie wróciły, jednak już nie stosowane zgodnie z pierwotnym przeznaczeniem, ale raczej jako element graficznie różnicujący tekst). Język pisany stał się zapisem mówionego. Zapisem, który cechuje duży stopień dowolności, skrótowości. Komunikat pisany, przez wieki łączony bezpośrednio z wiedzą pewną i z prawdą, zyskał znamię spontaniczności i znikomej ważności. Szybkość współczesności i internetowych łączy zostawiła przekaz, ale skaleczyła formę. Prócz znikania znaków pojawiły się jednak nowe. „Sh” zastąpiło „sz”, „w” ustąpiło miejsca „f”. Spora grupa wyrażeń zyskała nową końcówkę w formie litery „x” (spox, dzięx). Do grona powszechnie akceptowanych i używanych sformułowań weszły skróty anglojęzyczne, niejednokrotnie tracąc swój pierwotny sens. Rzeczywistość zaczęła być opisywana przy użyciu takich tworów językowych jak „LOL”, „ROTFL”, „FOCH”, czy „ŻAL” (spotykane wersje to także „rzal” czy „żal.pl”). Część wspomnianych wyrażeń w komunikatorach internetowych ma swoje wizualne odpowiedniki, stąd ich niewątpliwa popularność. Obok skrótów do języka pisanego weszły także symbole graficzne w różnych konfiguracjach, w komunikatorach mające formę emotikonek, np. „:)”, „xD”, „:/”.
Przemiany formy języka pisanego są naturalną konsekwencją nowych sposobów komunikowania. Część badaczy uznaje język Internetu za specyficzny socjolekt, charakterystyczny dla grupy połączonej konkretną więzią. Wytworzenie przez społeczność sieci własnego języka jest wynikiem powstania tej właśnie grupy. Dopóki „rzale” i „LOL-e” pozostają w oknach komunikatorów jej członków, trudno wieszczyć koniec pisma. Jednak kiedy internetowe formuły pisania przechodzą do języka mówionego (wracając zasadniczo do źródeł) i bardziej oficjalnych zapisów pojawia się drobny niepokój. cZy To JuSh KoNiEc PiSmA?
Być może z językiem pisanym nie jest tak źle. Być może musi minąć pewien czas, aby internetowy zapis wytworzył swoje normy, reguły i mechanizmy korekty. Być może powinniśmy być wdzięczni nowym kanałom komunikacji za popularyzację samego pisania, a nie krytykować niekiedy kulawe ich wytwory. Prawdopodobnie jest nadzieja na poprawę. Akcja „Bykom – Stop”(www.bykom-stop.avx.pl) czy językowe sugestie netykiety pozwalają wierzyć, że będzie lepiej. A przynajmniej nie będzie gorzej.
Do lektury:
http://emouu-princesss.blog.onet.pl
http://dirrty-dreamer.blog.pl